Jadąc z Kielc w stronę Krakowa, po minięciu skansenu w Tokarni, skręcamy na lewo gdzie docieramy do miejscowości Sobków. Pierwsze wzmianki o znajdującej się tutaj siedzibie szlacheckiej pochodzą z wieku XVI i opisują niszczony przez pożar drewniany dwór. W roku 1563 Stanisław Sobek z Sulejowa, starosta małogoski i podskarbi wielki koronny, wzniósł na jego miejscu murowane założenie o wyraźnych cechach obronnych. Renesansowe fortalicium składało się z obwodu murów zamykających powierzchnię o wymiarach 129x85 metrów. Budowę rozpoczęto od strony miasta, gdzie do istniejącego budynku dostawiono trójskrzydłowy mur, w naroża którego wkomponowano trzy pięcioboczne baszty typu puntone. Były to budowle jednopiętrowe, w których dolna kondygnacja posiadała strzelnice kluczowe, górną zaś wyposażono w kwadratowe okna, a być może również loggie. Obronne baszty flankowały podejście do bramy wiodącej pod okazałym portalem z różowego piaskowca. W południowo-wschodniej części założenia miejsce baszty zajął przystosowany do wprowadzenia małych armat półbastion (prawdopodobnie okres jego powstania to początek XVII wieku). Od strony wschodniej fortalicja nie posiadała muru - ochronę zapewniała jej drewniana palisada, wspomniany półbastion oraz przepływająca nieopodal rzeka Nida. Na południe od dworu rozciągały się ogrody włoskie. 

                     Po śmierci Stanisława Sobka obronna siedziba przeszła w ręce rodziny Drohojowskich i w jej posiadaniu była niemal przez sto lat. W okresie późniejszym dwór często zmieniał właścicieli, należał między innymi do Wielopolskich, Sarbiewskich i Myszkowskich. W roku 1725 kupili go Szaniawscy i wówczas jeden z przedstawicieli rodu, Stanisław Szaniawski w centralnej części założenia wzniósł okazałą barokowo-klasycystyczną willę z charakterystycznym portalem kolumnowym. W pierwszej połowie XIX stulecia fortalicja stała się własnością rodziny Dobrosławskich, a później prawdopodobnie jakichś Żydów. Zniszczeniu uległa w 1915 roku, kiedy w wyniku działań wojennych niemal całkowicie spłonęła. Po drugiej wojnie światowej obiekt upaństwowiono i przekazano miejscowemu PGR-owi, co bynajmniej nie wpłynęło pozytywnie na jego stan.

                     Po upadku komunizmu ta niewielka warownia trafiła w prywatne ręce i od tego momentu powoli odzyskuje swą dawną świetność. Urządzono w niej hotel i restaurację "Pod zakutym łbem", wokoło można podziwiać rozległe ruiny w towarzystwie wałęsających się pawi. Na placu znajdziemy różne przyrządy do tortur, armaty i białą broń. Dla miłośników koni udostępniona jest stadnina, można tu pojeździć konno a amatorzy przejażdżek po rzece, maja do dyspozycji gondole.